Home

Fraszki Fredry?… to fredraszki?

Marcin Szołajski

Nareszcie można nacieszyć ucho i oko Fredrą w mistrzowskim wykonaniu! Jan Englert zdecydował się wystawić w Teatrze Narodowym „Fredraszki” – fraszki Fredry?! Czy mieliście kiedyś okazje zobaczyć na jednej scenie bohaterów Zemsty i Dożywocia albo Ślubów Panieńskich oraz Męża i Żony? Czy Ci bohaterowie mogą ze sobą rozmawiać „fredrą” czy śpiewający Papkin z „łoskotem” może być recenzentem nie tylko Zemsty?

Fot. Krzysztof Bielinski

Fot. Krzysztof Bieliński

Jan Englert wraz z Tomaszem Kubikowskim napisali nową sztukę stanowiącą zestawienie jedenastu (11!) tekstów Aleksandra Fredry, łącząc po mistrzowsku bohaterów wszystkich tych utworów w jedną całość. Jan Englert podjął się również reżyserii tego spektaklu oraz zagrał w nim poetę – czy samego Hrabiego Aleksandra to pozostawiam osądowi widzów. Po niezwykle udanej inscenizacji „Ślubów panieńskich” w reżyserii i z udziałem Jana Englerta, na deskach Teatru Narodowego znowu gości Fredro.

Fot. Krzysztof Bieliński

Fot. Krzysztof Bieliński

W spektaklu szuka się jednak nowych form wyrazu, wprowadzona bowiem zostaje jako istotny element muzyka przygotowana przez Macieja Małeckiego, a aktorzy niektóre fragmenty tekstu śpiewają chórem. Tematem głównym przewijającym się w większości utworów Aleksandra Fredry jest miłość, a w spektaklu jest ona pokazana we wspaniałych odcieniach od platonicznej do naturalistycznej.

Wśród aktorów na uwagę zasługuje przede wszystkim Grzegorz Małecki, który w roli kochanka odnajduje się znakomicie, a jego gra mimiką jest przezabawna. Wspaniale wpisuje się we fredrowską postać Beata Ścibakówna, która niby grając „powierzchownie” pokazuje wszechstronność umiejętności aktorskich i głębie przeżywanej miłości.

Fot. Krzysztof Bieliński

Fot. Krzysztof Bieliński

W spektaklu nie zapominamy o rzeczywistości teatralnej, co chwile przez scenę przewijają się bowiem pracownicy techniczni, którzy na koniec mają wszystkiego dość i strajkują?! Bardzo cieszy możliwość obejrzenia na scenie Krzysztofa Wakulińskiego, ten aktor przyciąga swoim emploi, a Papkin w jego wykonaniu jest niezwykle zabawny – z łoskotem będzie szukał krokodyla…

Finał spektaklu też jest nie codzienny ale nadal klasyczny i bardzo teatralny. Zobaczcie sami. Na koniec cieszy mnie fakt, że nadal w teatrze są artyści, którzy umieją wystawiać Fredrę w sposób przyciągający uwagę.

Marcin Szołajski