Home

Asceza – słowo zapomniane?

Katarzyna Dobrzyńska

asceta2Dla wielu osób zupełnie naturalne jest podejmowanie wysiłku dla poprawienia własnej sylwetki i kondycji. Niektórzy potrafią spędzać długie godziny, wyciskając z siebie „siódme poty” na siłowni, wstają o świcie, aby uprawiać jogging lub katują się restrykcyjnymi „dietami cud” pozbawiając się choćby minimalnej przyjemności jedzenia. Wszystko to w imię zachowania młodego wyglądu i witalności. Jeśli jednak zaproponuje się takiej osobie wstrzymanie się od urządzania weekendowych imprez w Wielkim Poście lub nawet krótkotrwały „post od telewizora lub Internetu”, z pewnością będzie oburzona.

Dla chrześcijan pierwszych wieków oczywiste było wcielanie w życie zasad o zaparciu się siebie i umartwieniu, aby w ten sposób naśladować Chrystusa. Znosili cierpienia i zniewagi z radością, że się cierpi dla Boga. Męczeństwo było szczytem zaparcia się siebie i najwyższym przejawem oddania życia Bogu. Później pojawiają się inne formy ascezy jak noszenie włosiennicy, post, biczowanie się, jedzenie niedogotowanych potraw i inne. Gdy czytamy o różnych, często wymagających wielkiego samozaparcia się umartwieniach, może budzić się niepokój: „czy właśnie tak mam się umartwiać?”. Rozsądek dyktuje nam  zasadę, „należy je podziwiać,  ale nie naśladować bez roztropnej oceny”.  Każdy z nas ma przecież swoje specyficzne uwarunkowania, osobowość, stan zdrowia, wiek i określoną formację duchową. To nasza miłość wyznacza ramy podejmowanym wyrzeczeniom.

asceta4_drabinaChoć zmieniały się w ciągu wieków formy ascezy, jej sens i konieczność pozostały. Prośba Chrystusa o to, abyśmy się siebie „zaparli”, abyśmy brali swój codzienny krzyż i abyśmy Go naśladowali, pozostaje bez zmian. Prawdą jest również fakt, że każdy człowiek odczuwa pewien brak harmonii w sobie i potrzebę wewnętrznej walki jaką musi staczać „ze starym człowiekiem ”. Walka ta wypływa z konieczności podporządkowania zmysłów – woli, woli – rozumowi, a wszystkiego, ostatecznie – Bogu. Każdy z nas odczuwa skłonność, aby poddać się łatwiźnie życiowej i temu co przyjemne. Aby jej nie ulec potrzebna jest właśnie wola, którą umacnia praktykowanie wyrzeczeń. Wtedy możliwe jest poddanie niższych władz wyższym i panowanie rozumu nad namiętnościami, a niekiedy nawet nad uczuciami.

asceta1Jak więc ma praktykować ascezę współczesny chrześcijanin? Niektórzy twierdzą, że „najlepsze umartwienie to takie, które nie umartwia innych”.  Powinno być skierowane na walkę z głównymi wadami charakteru danej osoby. Dla tego, kto zawsze się spóźnia- walka o punktualność, dla „leniucha” staranie, aby najpierw wykonywać czynności najmniej przyjemne i kończyć rozpoczętą pracę. „Gaduła” może próbować więcej słuchać innych i nie mówić wciąż o sobie, ”ponurak” częściej się uśmiechać. Umartwieniem może być cierpliwość, z jaką traktujemy osoby, które przychodzą nie w porę, powstrzymanie się od przykrego komentarza czy zrezygnowanie z wyrażenia własnej opinii na jakiś temat. Umartwienie, to także powstrzymanie się od pokarmu, który bardzo nam smakuje i zjedzenie czegoś, czym właśnie nas częstują, a na co nie mamy ochoty. To  także wstanie z łóżka bez ociągania się lub przyjęcie mniej wygodnej postawy ciała w czasie odpoczynku.

Wszystkie te praktyki nie są celem samym w sobie. Nie są „ćwiczeniem dla ćwiczenia”, „sportem dla sportu”. Są jedynie środkiem do celu. Tym celem jest doprowadzenie nas do nawrócenia, do świętości i szczęścia, a w konsekwencji do pełni Miłości.

Katarzyna Dobrzyńska