Home

Przekraczać granice

Katarzyna Dobrzyńska

rodzina_ręceSpotkanie z drugim człowiekiem, rozmowa, wymiana myśli,  zawsze  w jakiś sposób nas ubogaca – zmienia perspektywę, skłania do refleksji. Tak też było ostatnio. Wraz ze znajomymi zastanawialiśmy się z czego wynikają różne małżeńskimi problemy,  „wypalenie” i zniechęcenie małżonków. W czasie naszej rozmowy mówiliśmy, że czasem małżonkowie robią błędne założenie na początku małżeństwa: „nie muszę nic robić, będzie pięknie, bo mam wspaniałą żonę– czeka nas sielanka” lub „on się zmieni ponieważ mnie kocha…” albo jeszcze bardziej ryzykowne  -„ja go zmienię”. Jednak tu doszliśmy do  pewnej zasadniczej prawdy -ludzie nie pobierają się, aby zmieniać drugą osobę, tylko aby zmieniać siebie dla niej. Szczęście małżeńskie nie jest  dane raz na zawsze. Jest nam „zadane” – mamy aktywnie się o nie starać. Nie tyle oczekiwać, że da je nam małżonek, ale starć się uszczęśliwić, dawać nieustannie coś z siebie. Sekret szczęścia polega na tym, aby dogłębnie kochać to oddanie i uzależnienie. To ofiarowywanie siebie wiąże się bardzo często z przekraczaniem własnego „ja”. Codziennie kochać bardziej, starać się być lepszym, bardziej dojrzałym, być  w ciągłym procesie osobistego doskonalenia się. Można to porównać do wędrówki, ciągłemu dążeniu wzwyż, ku zamierzonemu celowi, jakim jest osiągnięcie pełni człowieczeństwa i pełni danych nam możliwości.

I tu, w czasie tej rozmowy małżonków  i rodziców, przyszła dalsza refleksja – ta prawda dotyczy także wychowania dzieci – zadaniem rodziców jest pomoc dziecku w  stawaniu się coraz pełniejszym, doskonalszym człowiekiem. Dziecko nie rodzi się w pełni gotowe do życia, posiada jedynie pewne predyspozycje naturalne, które trzeba „usprawnić”. Od najwcześniejszych chwil życia, rodzice, poprzez swoje postępowanie, kształtują określone cechy osobowości dziecka. To od nich przede wszystkim zależy, czy jego charakter będzie stały, mocny i nieugięty wobec złych skłonności. Praca nad charakterem ma cechy treningu,  polega na stawianiu zadań i motywowaniu, aby ciągle zaczynać od nowa. Rodzice stwarzają dziecku sytuacje, w których ma ono okazję do ćwiczenia określonych umiejętności i odnajdywania się w nowych dla siebie okolicznościach. A kiedy  staje się ono coraz starsze, rola rodziców sprowadza się do życzliwego, cierpliwego i pełnego nadziei  towarzyszenia mu w jego wewnętrznej walce z samym sobą.

Wspólnym mianownikiem obu tych refleksji jest – jakże optymistyczna – prawda o człowieku, który wciąż może stawać się lepszy  i  przekraczać własne granice. Jan Paweł II mówił, że człowieczeństwo jest dane jak gdyby w zalążku – osoba ludzka jest w stadium „stawania się”, a życie na ziemi jest tylko drogą, niczym więcej  –  drogą do nieba, „bo człowiek nie jest dla ziemi, tylko dla nieba”. Na szczycie wychowania, na szczycie rozwoju człowieka, jest jego świętość. A perspektywa wieczności nadaje naszemu życiu najgłębszy sens.

Takie to właśnie myśli formułowała sobie, w czasie towarzyskiego spotkania,  grupa rodziców. Stąd wniosek – warto się spotykać i rozmawiać. A w rozmowach mówić o rzeczach naprawdę ważnych, budujących – wtedy możemy pomagać sobie nawzajem – wzrastać i przekraczać własne granice.

Katarzyna Dobrzyńska